niedziela, 9 lipca 2017

Odnowione meble - z wizytą u ...

Witajcie kochani :) 
Chciałam Wam dzisiaj pokazać komplet mebli jakie miałam przyjemność odnawiać zimą . Kiedy ujrzałam ten pokój, teraz po pięciu miesiącach, po zmianach  - oniemiałam .... Zrobiło się w nim bardzo przytulnie po ujednoliceniu kolorystyki mebli. I nomen omen  na mój ulubiony kolor - bo życzeniem klientów było odnowienie ich i nadanie białego koloru , z lekkimi przecierkami.  A mi - jakby to powiedzieć , zrobiło się okropnie miło i przyjemnie , że to taka moja praca , moje serce, moje zaangażowanie włożone w to wnętrze.  A w głowie  refleksja , że z każdym ruchem pędzla wtłaczałam w te meble nowe życie , i tak jak poeta ubiera swe dzieła w słowa , ja nakładając kolejną warstwę farby tworzyłam nową szatę,  nowe ubranko które miało  sprawić,że czyjeś serce mocniej zabije , na ich widok . Muszę w tym momencie dodać nieskromnie , że jestem najzwyczajniej w świecie szczęśliwa, że komuś się podoba moja praca , że potrafię zainspirować ludzi do zmian , do upiększania swoich czterech kątów,zarażam pasją
 , lubię patrzeć na ten błysk w oku kiedy odbierane są meble albo kiedy wiem , że samodzielnie coś odnowili . Yeees , to jest to co daje mi przeogromnego powera :) To  dla mnie absolutne poczucie spełnienia , i zawsze w tym momencie mam ochotę na więcej - na więcej tworzenia i rozdawania szczęścia spod moich własnych rąk . Dziękuję też moim klientom , za zaufanie jakim mnie obdarzają oraz za możliwość fotografowania , bez nich nie byłoby tego wpisu ... Nie byłoby całego tego mego #szczęścia .
I uwaga : pozytywna energia do zmian uzależnia hihihi :) 
Bez szans na wyleczenie :) 
  









              Ślę serdeczne  pozdrowienia wszystkim zaglądającym , cieszę się , że tu ze mną jesteście.  Do napisania niebawem

wtorek, 4 lipca 2017

Co w garderobie piszczy ?

Jest lipiec ...
 I nie uwierzycie , ale pisząc posta siedzę pod milusim  kocem z ciepłą herbatą na podorędziu :(  Tylko ja taki zmarżlak jestem , czy faktycznie pogoda zagięła na na Nasze Mazury  parol i nijak polepszyć się nie chce , brrrr :(  Dzieci naburmuszone , bo nawet w piłkę pograć nie mogą nie mówiąc już o kąpielach wodnych czy wyjazdach, bo na to pogoda zdecydowanie nie pozwala.Choć te dopiero w sierpniu , i mam cichą nadzieję że jednak nadejdzie polepszenie beznadziejnej aury bo mocno  wyczekujemy ciepłych skąpanych w słońcu dni i wakacyjnych wojaży. 
 A tymczasem ... 
W przydomowej pracowni ,praca wre na pełnych obrotach i mając taką deszczową pogodę a rączki trzeba czymś zająć, powstają więc kolejne odnowione mebelki , jak grzyby po deszczu , nudy nie ma :) Sformułowanie adekwatne do pogody :) Odnowiłam więc witrynkę , która za pewne na salonach kiedyś gościła , ale ja już przy zakupie miałam oczy jak 5 zł , bo wiedziałam  jak  chcę ją odnowić .Zawsze marzyły mi się takie nostalgiczne , mocno pofałdowane firanki w drzwiczkach , przywodzące na myśl babciną szafę skrywającą mnóstwo wykrochmalonej  białej pościeli i  przepięknych obrusów ,  serwetek poukładanych równiutko jedno na drugim ... Albo pamiętacie firanki w futrynach drzwi , chroniące w lato  przed  natrętnymi muchami  , falujące z każdym powiewem wiatru ? Nie mogło więc zabraknąć zasłonek w moim domu i tam gdzie to możliwe dodałam je do domowego anturażu. Biała ,fałdowana zasłonka zawisła w witrynie a firanka ,w różany motyw na starym stuletnim karniszu przy wejściu na schody . Tejże fotek nie pyknęłam , może innym razem ... Tymczasem zapraszam do garderoby , obejrzeć witrynę i kącik z lustrem , bo wreszcie trafiłam na odpowiednie :)










I zdjęcie z poprzedniego życia :)  Z mamuśką w papućkach na szkle hihihi :P 


Uwielbiam takie metamorfozy , a Wy? 
Ściskam każdego z osobna , dziękuję za Wasze odwiedziny i komentarze ,do miłego :) 
Ps. Trzymcie kciuki za słoneczko :)