Hello jestem :)
No cóż wreszcie się zdecydowałam , żeby na stałe pożegnać się z moim , jakże okrutnym nałogiem. Dokładnie dzisiaj mija miesiąc .... Cieszę się bardzo, że póki co nieżle się trzymam i jakoś nie odczuwam chęci na papieroska ... Puk, puk odpukać :) Podejmowałam wielokrotnie próby rzucenia palenia, jednak zawsze po trzech dniach wymiękałam .
Bo łatwiej jest sięgnąć po kolejnego papierosa niż poradzić sobie z rosnącą frustracją , związaną z niemożnością jego zapalenia. Tak było łatwiej , wygodniej , szkoda tylko że nie zdrowiej . Do dziś pamiętam słowa mojej
śp. mamy , która zawsze upominała , żeby lepiej wcale nie zaczynać , że szkodzi , że zabija.... Ale co tam słuchać mamy ? Nigdy w życiu , lepiej zapalić .
Nie wiem dlaczego , ale od pewnego czasu, paląc kolejnego , miałam jakieś takie straszne wyrzuty sumienia , że w ogóle go palę , że robię coś złego , coś co szkodzi memu zdrowiu , powtarzałam to sobie jak mantrę .Szala goryczy się przebrała - miesiąc temu , bo tyle już nie palę , sięgnęłam po Desmoxan , jako mój wspomagacz w walce z nałogiem . Placebo czy silna wola?
Najtrudniej było wytrzymać pierwszego dnia "bez". Cały dzień coś jadłam , przegryzałam by stłumić potrzebę zapalenia. Dałam sobie miesiąc na folgowanie z jedzeniem , bo wiem ,że bez ciągłego podjadania myślę, że znowu bym poległa ...
Zdecydowałam się na zdrowe przekąski np. orzeszki ziemne, pestki słonecznika, rodzynki , banany suszone... i nie ukrywam że kiedy mam ochotę na coś słodkiego , to po prostu po to sięgam . Nie da się walczyć z dwoma uzależnieniami naraz hahaha:) Głównym moim "zamiennikiem " stały się pestki słonecznika, do łuskania. Kiedy , gdzieś tam w głowie zaświta chęć zapalenia sięgam po pestki, chwilę połupię i spokój. Aby za bardzo nie przytyć, bo tego boi się chyba każdy rzucający , postanowiłam znowu wrócić do biegania , ćwiczeń i mojej osobistej diety , polegającej raczej na zdrowym odżywianiu niż na głodówce. Jestem też bardzo szczęśliwa , że wytrzymuję , że daję radę. Nie piszę , że rzuciłam na amen , bo jeszcze za wcześnie by tak twierdzić , tak jak każdy uzależniony - muszę się pilnować . Wszak jestem tylko słabym człowiekiem :) Mam nadzieję , że każdy przebiegnięty kilometr bez zadyszki , umocni mnie w moim postanowieniu. Trzymajcie kciuki za pomyślność mego długoterminowego planu. Dajcie tez znać , czy podobał wam się post, jakie są wasze refleksje na temat palenia. Z pewnością nie tylko ja mam problem , a pogaduszki dobrze nam zrobią :)
Pozdrawiam Was serdecznie ,
trzymajcie się cieplutko i do miłego :)