niedziela, 5 lutego 2017

Skąd się to u mnie wzięło ???

Kolejny gadżet dekoratorski zamieszkał pod naszym dachem. Uwielbiam wszelkiej maści rękodzieło i dziękuję Bozi, że obdarzyła mnie różnorodnymi zdolnościami manualnymi i pomysłowością. Przy tak dużym zapotrzebowaniu i ograniczonych zasobach finansowych, jakie jest kiedy urządza się swój własny kąt, to wręcz Boże błogosławieństwo. A wszystko zaczęło się jakieś sześć lat temu, kiedy szukając inspiracji na urządzenie naszego domu, strona po stronie zaczęłam odkrywać blogerski świat. Świat pełen pięknych wnętrz, dekoracji i pomysłów na zrobienie czegoś z niczego. Zaczęłam podglądać z jakim zapałem dziewczyny urządzają swoje mieszkania lub domy. Złapałam wtedy wnętrzarskiego wirusa na stałe , bez szans na wyleczenie :)  Zawsze gdzieś pojawiał się motyw szycia, przerabiania. Natomiast Ja ,już jako mała niunia , albo małe dziecko dużo szyłam , przeważnie ubranka dla lalek Barbie :) Moje koleżanki z pewnością pamiętają jak się cięło skarpetki , rajstopy  albo chustkę mamy , żeby Barbie miała nowe wdzianko , bo akurat wybierała się na bal z Kenem :) Szyło się więc ,najpierw ręcznie igłą i nitką a potem, mając lat 12  mama nauczyła mnie szyć na maszynie Łucznik . Co za szczęście.  A wiadomo jak raz człowiek złapie bakcyla to przestać nie może i tak mam do dzisiaj . Kiedy siadam przy maszynie do szycia , kończę jedno a za chwilę mam szablon na drugi projekt. Więc kiedy zaczynam szyć , zazwyczaj trwa to około dwóch tygodni , to szyję przysłowiową noc i dzień , tylko to zaprząta mój umysł a kiedy odnawiam meble - całkowicie się im oddaję , by dać z siebie wszystko, by wskrzesić nowe piękno mebla . Jednym słowem , jeśli już podejmuję się jakiegoś zadania, to na porządnie - nie byle jak i po łebkach . Wlewam całą siebie , a czasem nawet czuję jak ta moja dobra energia gdzieś tam przepływa do tych przedmiotów i zostaje przekazana właścicielom :) Może dlatego zawsze po ukończeniu pomysłów , czuję się fizycznie i psychicznie , powiedzmy rozjechana :) 
Wysysa to ze mnie całą energię . 
Więc w przypływie chęci tańcowania z "igłą i nitką " powstał taki oto wianek , na który od bardzo dawna  miałam ochotę , zasilił szeregi domowych  dekoracji .   








Ślę serdeczne pozdrowienia wszystkim zaglądającym , pa do napisania niebawem :) 





środa, 1 lutego 2017

Gipsowe tworki i co można zrobić z desek do krojenia

W szale weny twórczej , której ostatnio mam zanadto , poczyniłam kolejne gipsowe ozdoby :) Od dawna marzyłam o takich ramkach , lecz nie mogłam ich nigdzie kupić, tzn. takich jakie bym chciała . Gdzieniegdzie,w  nielicznych sklepach  można znależć gipsowe ramki , ale cena 80 zł za sztukę jakoś nijak się ma do mojego zapotrzebowania i portfela . Na dodatek małe toto , co ledwo na dłoni się mieści. Never, ever... Podrapałam się po głowie i zapaliła się żarówka :) To Ja jak zwykle sama , taka Zosia Samosia :) Zakupiłam gips, zakasałam rękawy i do dzieła . Powstały cztery sztuki ręcznie robione i kilka odlewów z formy . Marzy mi się taka ściana w salonie ozdobiona takimi właśnie ramkami. Na razie ich nie wieszałam , nie mają też wypełnienia , czekają grzecznie w kartoniku na swoich przyjaciół którzy niebawem dołączą do ściennej świty ozdób ręcznie robionych.  Praca z gipsem lekka nie jest , mozolna bardzo i w przeciwieństwie np. do szycia , do czystych nie należy . Ale efekt wynagradza wszystkie trudy , związane z wykonawstwem. 
To jak gotowi zobaczyć co tam zdziałałam ? 
Zapraszam ...








Ozdobiłam też odlewami gipsowymi stare, okrągłe deski do krojenia , które poniewierały  się w piwnicy dosyć długo , doczekały jednak swego hihiihi :) Teraz będą miały swoje pięć minut na mojej salonowej ścianie :) 
Tak właśnie prezentuje się preludium kolejnych zmian w moim domku . 
Jeśli jesteście zainteresowani tutkiem jak takie ramki zrobić , piszcie w komentarzach , zgłaszając zapotrzebowanie. Jeśli tylko czas pozwoli , z chęcią go zamieszczę .
Serdeczności przesyłam , pozdrawiam cieplutko i do kolejnego posta :)