Hej kochani :)
Zbieraliśmy się na tą wycieczkę dwa sezony albo jak kto woli dwa lata , bowiem lawendowe pola nie są całoroczne hihi:) Lawenda zakwita stopniowo , stopniowo ,też partiami jest wycinana, aby mogła trafić do olejków eterycznych , woreczków pachnących lawendą ,syropu lawendowego a i jeszcze musi pozostać co nieco na nasionka .Także właścicielka ma zapewne ciągle pełne ręce pachnącej roboty. Pani Joanna Posoch prowadzi także Warsztaty Alchemiczne o produkcji kosmetyków naturalnych domowym sposobem. Ale powróćmy do wycieczki ... Więc w sumie nie wiadomo kiedy trzeba było jechać. Na nasz wyjazd wybrałam połowę lipca . I tak jak przypuszczałam , jedno pole zostało już wyeksploatowane , a pęczki lawendy suszyły się w suszarni, natomiast drugie , bo są dwa , pięknie pyszniło się fioletowym kolorem . Mnóstwo tez tam pracowitych pszczółek , zbierających w pocie czoła nektar. Lawendowe Pole ma sielski,niepowtarzalny klimat ,jest miejscem - gdzie człowiek przez godzinę pobytu odpoczywa całym sobą, delektując się pięknem łemkowskich chat otoczonych zewsząd pachnącymi polami lawendy . Ja osobiście przeniosłam się w inny wymiar , zatonęłam w marzeniach i pewnie gdyby nie dzieci zapomniałabym , że trzeba do domu wracać :) Kocham takie miejsca gdzie echa historii przeplatają się z czyimś życiem , gdzie ktoś jest szczęśliwy tworząc swoją biografię , gdzie zanika codzienny bieg , i błogosławiony , szczęśliwy ten kto kochając to co robi zarabia na swoje utrzymanie.
A w łemkowskiej chacie ... Mamy Lawendowe Muzeum Żywe im. Jacka Olędzkiego . Wstęp jest bezpłatny i możemy podziwiać pęczki lawendowych zbiorów.
Jest to miejsce gdzie z pewnością niejedna z nas pozostawiła swoje serce i myśli tak tam pięknie ....
Ja wróciłam z pamiątkami - wspomnieniami,książką napisaną przez właścicielkę tego cudownego miejsca - Joannę Posoch , pachnącym bukiecikiem lawendy oraz nasionami lawendy . Będę próbować stworzyć swoje prywatne Lawendowe Pole. Jeśli nadarzy się okazja i macie ochotę odwiedzić ten fioletowy skrawek ziemi wszystkie namiary znajdziecie TUTAJ. Dziękuję kochani za odwiedziny i zapraszam niebawem , na kolejny post , tym razem relacja z Poznania gdzie miałam przyjemność uczestniczyć w spotkaniu blogerek.
Do miłego
Cudowne :) ja też uwielbiam takie miejsca :) i o takim marzę. To pole znam :), ale nie byłam tam niestety nigdy, bo to druga strona kraju.
OdpowiedzUsuńZa to dokładnie tydzień temu byłam na Polu Lawendowym 30 km od mojego domu :), co prawda lawenda już pościnana i wiele nie zostało, a jednak ten zapach... Udało mi się nawet zrobić sesję :) jak będziesz ciekawa z chęcią pokażę :). Coś na pewno ukażę się na moim fan pagu.
Pozdrawiam wakacyjnie! :)
Tak cudne miejsce,uwielbiam lawende i mam kilka krzaczków w ogrodzie :)
OdpowiedzUsuńCudowne miejsce Emilko; z pewnoscia na długo pozostaje w naszej pamieci; mam nadzieje ,ze w przyszłym roku uda mi sie je odwiedzić ;
OdpowiedzUsuńCudowne miejsce...muszę je wpisać na listę MUST SEE:-)))
OdpowiedzUsuńTen wszechobecny fiolet jest cudny:-)))
Pozdrawiam serdecznie:-)))
Co roku tam jestem 😁😁 i zawsze przywiozę sobie syrop lawendowy do kawy 😁 Ale z pracy to tylko 8 km..... 😎 a przez rok mieszkałam w Nowym Kawkowie.
OdpowiedzUsuńUściski wielkie 🌝
Piękna wyprawa:) Zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńNo i patrz, a mnie nie udało się dojechać. Podobno lawenda jest już wycięta. Spróbuję za rok.
OdpowiedzUsuńmagiczne miejsce.. :)
OdpowiedzUsuń