wtorek, 12 grudnia 2017

Tartaletki z konfiturą pomarańczową

Absolutnie moje  jesienno - zimowe dni są  wypełnione  aromatem , smakiem mandarynek i pomarańczy . To właśnie w tym okresie mam jakiś taki wzmożony "apetyt " na te dwa zapachy i smaki .   Rozpalam więc kominek , dolewam kilka kropli olejku pomarańczowego i nałogowo jem pomarańcze a skórkę kroję i suszę , będzie do herbaty ... A gdy najdzie ochota , parzę herbatę , najlepiej gruszkową - dodaję plastry pomarańczy , laskę cynamonu i osładzam odrobiną miodu lub syropu z kwiatów czarnego bzu. To moja ulubiona mieszanka .  Mmmmm ! Uwielbiam ! Pomarańczowo od świtu do nocy :) 
I tak przy okazji tych pomarańczowych zachwytów , pomyślałam o pomarańczowej konfiturze  ... Znalazłam przepis w internecie , jednak troszkę go zmodyfikowałam , bo jakoś chyba za leniwa byłam , żeby przeciskać miąższ przez gazę hihihi :)  Kwestię wyciskania albo raczej rozdrabniania  ujęłam  ciut inaczej :) Dodałam też moje ulubione gożdziki i cynamon , aby podrasować  smak.
 Zapraszam więc na pyszne tartaletki z konfiturą  pomarańczową :) 

KONFITURA POMARAŃCZOWA 

4 pomarańcze,
150 g. cukru,
0,5 l.wody,
sok z 1 cytryny,
2 gożdziki ,
ew. szczypta cynamonu,
2 łyżki cukru żelującego.

Wykonanie : Pomarańcze umyć i  wyszorować szczotką . Obrać skórkę jak najcieniej , potem zdjąć z owoców białą błonkę ( nadaje goryczy) . Skórkę cieniutko pokroić .  Pomarańcze pokroić w kostkę .Z cytryny wycisnąć sok. Do garnka wkładamy pokrojoną skórkę , kawałki pomarańczy , sok z cytryny ,  ew. gożdziki , szczyptę cynamonu  i wodę  Gotować na wolnym ogniu ok 1h. Po tym czasie do garnka wsypać cukry i dusić , często mieszając jeszcze ok 1h.  Po tym czasie gotową konfiturę , gorącą zmiksować lekko blenderem . Wkładamy gorące do słoiczków i odwracamy do góry dnem , nie trzeba pasteryzować . Ja swoją porcję prawie w całości zużyłam do tartaletek.

CIASTO NA TARTALETKI 
200 g. mąki pszennej,
120 g. masła ,
90 g. cukru pudru , 
1 jajko , 
szczypta soli .
Z podanych składników zagnieść ciasto , zawinąć w folię spożywczą i włożyć na godzinę do lodówki. . 
Po tym czasie ciasto wyjąć z lodówki . Wyłożyć  nim  foremki. Zapiec w piekarniku ciasto , ok 10 min, nałożyć marmoladę , wyciąć z ciasta paseczki , ułożyć w kratkę i jeszcze podpiec ok 15 min. 

Może ta moja krateczka niezbyt idealna , ale smak ciasteczek nieziemski :) 
Taka pomarańczowa amatorka jestem :) 











Tak zabawię się przy okazji w " podaj dalej " i podzielę się ,się informacją gdzie zakupiłam półeczkę , rękodzieło tworzone przez Martę i jej męża:)  Wygląda jak oryginał , a cena wcale nie wygórowana. Jeśli się Wam podoba i na taką polujecie , możecie śmiało pisać do szufladki na Instagramie klik, telefonicznie lub na maila , 
a te dane znajdziecie na stronie sklepu z porcelaną Green Gate marzeniemarty.pl .
Ja jestem swoją zauroczona :)  
Kochani do napisania niebawem , mam nadzieję , że jeszcze przed świętami coś skrobnę :) 
Pozdrówka cieplutkie , trzymajcie się :) 



środa, 6 grudnia 2017

Dzieło rąk własnych - Tilda


Hejka wszystkim :) 

Zniknęłam  jak zwykle na jakiś czas ze świata blogowego :( Przestałam już nawet żyć mrzonką , że niedługo wrzucę post , bo jest o czym pisać; że będę regularnie wrzucać posty, bo przecież nic na siłę  robić nie będę.
Dużo ostatnio czasu spędzam w mojej pracowni , którą niebawem Wam pokażę:) Powiem jedno ! Mnie  się nie  chceeeee z niej wychodzić , stąd być może masa pomysłów i czasochłonna realizacja.Tworząc jeden projekt , w głowie rodzi się kolejny , i tak toczy się koło radosnej twórczości. 
Kiedy pewna osóbka zamówiła u mnie lalkę Tilda , przepadłam bez końca w jej tworzeniu. Jeeej !!! Czy mi się uda ?  Złapałam się za głowę ! Czy podołam wyzwaniu ? Czy międzyczasie maszyna mi  nie załapie focha ? Jaki materiał ? Jak włosy , buty , detale zrobić ? Jakie koronki najlepsze , najładniejsze będą ? Jak ma wyglądać sukienka ? Przespałam się z tym zamówieniem , dzień po dniu ją tworzyłam i obmyślałam kolejne detale, będąc w stałym kontakcie z osobą zamawiającą .  Takie lalki nie powstają w jeden dzień... W tym tkwi magia rękodzieła ... W mozolnym wykonywaniu detali które mają decydujący wpływ na całość projektu. Rękodzieło nasączone dobrymi myślami i energią , leci do właściciela ...  a we mnie pozostaje pustka , wypalenie i radość , że jakkolwiek by nie było , warto się starać , dać 100% siebie ...
 Nasuwa mi się jednocześnie taka myśl , że przy szyciu takich lalek trzeba być trochę jak:
- Coco Chanel (projektant i krawcowa w jednym hihi ), 
-trochę jak logistyk ( bo trzeba to jakoś umiejętnie w całość zszyć ,żeby jako tako wyglądało , tzn. żeby dobrze wygladało :p ) ,
-jasnowidz - bo musisz przewidzieć  co może się klientce spodobać ,
--kurier ( bo często się zdarza , że szyjątka trzeba dostarczyć w umówione miejsce),
-do tego dochodzi jeszcze wyszukanie materiału potrzebnego do wykonania zamówienia , 
-i pielęgniarka bo często igłą palce pokłute hihihi :) 
Sporo tego prawda ? 
Nie wspominam już w tym momencie o czasie jaki jest potrzebny by takie cuda powstały . Niski ukłon w stronę rękodzielniczek maści wszelakiej :)  
A gdyby ktoś chciałby zająć się rękodziełem to radzę wziąć do serca powyższą listę i to , że to nie takie proste jak niektórym się wydaje . Maszyna i nożyczki to nie wszystko drogie panie.










Uciekam , zawitam niedługo z nowym postem , obiecuję :) 
Pozdrawiam