Poproszono mnie ostatnio o odnowę krzeseł. Zgodziłam się w ciemno ...
A gdy już do mnie przyjechały, ło matko i córko , widok nędzy i rozpaczy!!! Złapałam się za głowę ... Ale jak wiecie dla mnie nie ma chyba rzeczy niemożliwych jeśli chodzi o meble i z wielką starannością udało mi się przywrócić im dawną świetność. Doprowadzić do stanu użyteczności publicznej. Stwierdzam w tym momencie również i gorąco apeluję , że jeśli macie porządne , solidne drewniane krzesła lecz z małymi zniszczeniami , warto w nie troszkę zainwestować obojętnie czy praca własna czy renowacja w zakładzie , niż kupować tanie , byle jakie kolejne krzesła. A które z racji swej taniości chwieją się po dwóch miesiącach od zakupu. Chyba, że naprawdę już się Wam nie podobają albo macie dużo gotówki w zanadrzu , to ok :) namawiać nie będę :)
Powiem nieskromnie , że wersja "after" bardzo mi się podoba , mimo , że nie są białe:) Włożyłam w nie wiele pracy i swojego serca , i zawsze , ale to zawsze kiedy przyjeżdża ktoś po odbiór ... Nie będę się mazać jak baba :) Tak sobie powtarzam :) Ech nie lubię rozstań i tyle.
Pozdrawiam i do napisania niebawem :)
Emila